Być może niektórzy studenci nie zapomnieli jeszcze o poprzedniej sesji egzaminacyjnej, a tu już za pasem następna. Trzeba zatem zregenerować siły i znów zabrać się do nauki. Czasem ciężko się do tego zmobilizować, więc sięgamy po różnego rodzaju wspomagacze. Dla niektórych to kawa, dla innych Plusz active, a dla jeszcze innych dopalacze…
Dlaczego mówię o dopalaczach w kontekście studiów? Przecież dostęp do nich ma praktycznie każdy. Otóż klientami sklepów oferujących tego typu produkty jest głównie brać studencka. Czy to aby mieć więcej energii do nauki, czy to, żeby odreagować na imprezie ciężki tydzień na uczelni. Nie ma nic prostszego od zdobycia specyfiku, który nam to zapewni. Witryna www.dopalacze.com oferuje obszerny katalog produktów: przez energy pills, euphoric pills, psychodelic pills, magiczny ogród (cokolwiek ma to oznaczać), zioła, aż po recovery (bo przecież każdemu zdarzy się przeholować). Nie jesteście przekonani do zakupów przez Internet? Nic straconego. Dopalacze.com posiadają sieć sklepów partnerskich w prawie 50. miastach na terenie całego kraju. Sklepy te funkcjonują pod jakże urokliwą nazwą Funshopy.
Od prawie roku słychać nagonkę mediów na tabletki oferowane przez funshopy. Jednak skierowana jest ona głównie do Ministerstwa Zdrowia. A to dlatego, że w Polsce mamy dziurawe prawo, które nie zabrania rozprowadzania tzw. legalnych dragów. Są legalne, bo nie zawierają substancji narkotyzujących. A bynajmniej do tej pory za takie uważanych. Teraz wachlarz substytutów narkotyków jest naprawdę imponujący. Te oferowane przez funshopy często zawierają benzylpiperazynę lub jej pochodne o działaniu podobnym do amfetaminy. Czy według naszego prawa określenie „podobne” nie czyni ich narkotykami o „takim samym” działaniu?
Sieć sklepów występujących pod szyldem dopalacze.com broni się przed atakami w taki sposób:
„Wszystkie produkty oferowane w sklepie internetowym www.Dopalacze.com są legalne i mogą być sprzedawane na terenie Rzeczpospolitej Polski zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Firma RANCARD TRADING LTD przebadała swoje produkty na obecność substancji zakazanych w laboratorium Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego. Wyniki badań były negatywne, co oznacza że żaden z przebadanych produktów, znajdujących się w ofercie Dopalaczy, nie zawierał niedozwolonych składników (na które przeprowadzono badania).”
Aby uniknąć ewentualnych procesów sądowych, tabletki są sprzedawane jako nawóz do roślin lub środki przeznaczone do wykorzystania w obrzędach religijnych. Dopalacze.com zastrzega dodatkowo przy opisie każdej tabletki, że jest to „produkt kolekcjonerski. Nie nadaje się do spożycia przez ludzi.”. W ten sposób odpowiedzialność za szkody, jakie mogą wyrządzić, spada na użytkowników, którzy nie posłuchali ostrzeżenia producenta. Sprytnie kontrolowane są również recenzje produktów zamieszczane przez zadowolonych klientów. Różnią się tylko wytłuszczonymi przeze mnie fragmentami:
„Produkt kolekcjonerski, który nie jest do spożycia. SALVIA LEAF 5g w klaserze ma dla mnie tą samą wartość mentalną, co SALVIA DIVINORUM x6 Extract 1g. Czas wkładania do klasera, to około 1h. Klaser zaczyna wyglądać należycie po 5 min.. Gdy na niego patrzę, mam banana cały dzień i robię się śpiący. Następnego dnia zapomniałem, że go nabyłem.”
Ministerstwo już we wrześniu ubiegłego roku zapewniało, że w ciągu miesiąca przygotuje nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Pół roku minęło i nadal słychać te same zapewnienia. Przyjętym środkiem kontroli w tej sprawie miałoby być wpisanie substancji psychoaktywnej do załącznika ustawy. Ciekawe, czy nastąpi to zanim młodzież zdąży uzależnić się od tych substancji tak bardzo, że będzie sięgać po mocniejsze i tańsze (bo dopalacze do tanich nie należą) narkotyki.
Chęcią wprowadzenia nowych regulacji prawnych nie przejmują się jednak firmy wprowadzające w obieg dopalacze. Jeśli którykolwiek produkt stanie się nielegalny, zostanie natychmiast wycofany, a ich chemicy następnego dnia opracują jego w pełni legalny odpowiednik.
Studentom też nie brakuje pomysłów na zastąpienie narkotyków czymś legalnym. Kto z nas nie słyszał o pobudzającym Tussipectie lub zapewniającym odlot Acodinie. A to przecież leki, które można dostać w aptece bez recepty. Kończąc pesymistycznie – jak kto chce, to i w aptece się naćpa. I co najważniejsze – legalnie.