Zbliżają się wakacje, czas ciepłych dni, długich letnich wieczorów, opalania i morskich kąpieli. W końcu można odpocząć. Ale czy na pewno? Dziś mało który student decyduje się na beztroskie spędzenie wakacji. Wakacje stają się ciężką pracą, ale także nierzadko niezapomnianą przygodą i cennym doświadczeniem.
Znam wiele przypadków pracujących studentów, często na pełen etat. Z trudem godzą pracę z nauką, ale to dla nich niejednokrotnie jedyny sposób, by utrzymać się w obcym mieście. Są jednak i tacy, którzy za pracą wyjeżdżają setki kilometrów od domu. Idealnym do tego terminem są wakacje. Praca sezonowa to dobre wyjście. Pozwala zarobić w obcej walucie kilkakrotnie więcej niż w Polsce po przeliczeniu na złotówki. Po 3 miesiącach intensywnej pracy, przez 9 miesięcy kolejnego roku akademickiego można mieć spokojną głowę i oddać się w pełni nauce. I oczywiście imprezom. O ileż to wydaje się łatwiejsze niż całoroczna praca w Polsce.
Nie można jednak zapomnieć o studentach, którzy pracują w ciągu roku akademickiego, bo to lubią. Czasem nawet zaczynają lubić to bardziej niż studia. W każdym razie pracodawcy cenią zdobywanie doświadczenia już w trakcie studiów. Taki student z tytułem magistra nie jest już świeżynką, ma praktykę w zawodzie lub po prostu pokazuje przyszłemu pracodawcy, że dla pracy skłonny jest poświęcić wiele.
Każda z grup wymienionych wyżej ma jednak swoje powody, by tak czy inaczej zagospodarować sobie czas. Kogoś może dziwić, że ktoś inny nie ma czasu na sen pracując od października do wakacji, by te 3 miesiące w końcu zregenerować siły. Może to dziwne, że ktoś szuka pracy i szczęścia na Majorce, w Norwegii czy w Anglii, ale każdy ma swoje cele, swoje priorytety i pomysły. W ludzką naturę wpisane jest ocenianie innych, ale, choć to może zabrzmi banalnie, może czasem lepiej skupić się na sobie?;)